poniedziałek, 30 listopada 2015



GYROS KURCZAK I SAŁATKA

 

W kalendarzu już jutro wskoczy  grudzień, więc wszystkich ogarnia coraz większa panika związana ze świętami, przygotowaniem do nich i całą tą otoczką...
Powiem Wam, że My na razie spokojnie do tego podchodzimy, trochę ozdób z masy solnej porobiłyśmy, karty, latarenki.. Przed Nami jeszcze robienie stroików i innych ozdób ;)
Natomiast widzę, że będę też musiała zabierać się za pieczenie ciasteczek, bo ich ozdabianie to dosyć żmudna i praca.

Czas ucieka a ja nawet nie mam kiedy gotować nie mówić już o jakimkolwiek wpisie tutaj..
Oczywiście nie znaczy to, że nic nie jemy ( to na pewno by nie przeszło), ale nie było okazji.
Na przykład dzisiaj- zanim skończyłam pracę i wróciłam do domu to podeszłam jeszcze do sklepu, na jarmark i w domu pojawiłam się przed 15.00... Pomysłu wcześniej nie miałam na obiad, więc na szybko wyciągnęłam piersi z kurczaka. I choć mówiłam to 100 razy, że nie używam żadnych gotowych przypraw czy marynat w proszku to tym razem wygrzebałam jakąś zapomnianą i zrobiłam. Tak więc nie ma za bardzo co opisywać ;)



Sałatka była najprostsza na świecie:
- sałata lodowa
-pomidor
-papryka czerwona
-rzodkiewka
 - ogórek świeży
- cebulka zielona
- oliwa z oliwek
- sok z cytryny
-miód
- sól
-pieprz cytrynowy

Oczywiście wszystkie składniki pokroić i wymieszać. Oliwę wymieszać z sokiem z cytryny, miodem, solą i pieprzem, polać sałatkę.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak wspominałam- jutro już grudzień, więc zaczyna się adwent.
Razem z mężem i Igą postanowiliśmy, że nie będziemy jeść w ogóle słodyczy.
Będzie to taki Nasz prezent dla Dzieciątka ( jak powiedzieliśmy) Igusi..
A Idze tak się ten pomysł spodobał, że postanowiła "napisać" o tym do Mikołaja, Dzieciątka i Aniołka.. :)
Tak więc dzisiejsze ostatnie słodkości to TRDELNIK, czyli drożdżowe ciasto nawijane na takie specjalne wałki i pieczone na otwartym ogniu z drzewa bukowego. Potem zostaje potarte rozmąconym jajkiem i obtoczone w cukrze, cynamonie i orzeszkach, bądź migdałach :).




Do zobaczenia w grudniu :)


wtorek, 24 listopada 2015



POTRAWKA Z INDYKA Z PIECZARKAMI


SCHABOWY Z TŁUCZONYMI ZIEMNIAKAMI 

I SURÓWKĄ Z KISZONEJ KAPUSTY



Wspominałam, że w sobotę na targu kupiłam pierś z indyka, ale chyba nie wspominałam, że kupiłam jej tak dużo, że bez problemu zrobiłam obiad na 2 dni ;)
Pierwszy- wiadomo- kotlety...A drugi...no cóż...kupiłam pieczarki, więc wyszła potrawka :)
 Szczerze powiedziawszy to dosyć często mi się zdarza, że kupię za dużo niż powinnam.
Nie inaczej było wczoraj. Chciałam kawałek schabu...I faktycznie, to był kawałek- o wadze ponad kilograma!
Hmm...co było robić? Mąż z Igą oczywiście od razu, że "koklety", więc mięso pokroiłam i z części zrobiłam kotlety a z część rolady.
Powiem Wam szczerze, że w kuchni spędziłyśmy ponad 3 godziny, ale mam 2 obiady w zamrażarce i 2 na talerzu. A co najważniejsze- jak zwykle w kuchni miałyśmy wiele zabawy :)




SKŁADNIKI:
  • pierś z indyka
  • pieczarki
  • cebula
  • sok  cytryny
  • mleko
  • mąka
  • kasza pęczak
  • sól
  • pieprz
  • świeży koperek
  • masło
Pierś pokroić na średniej wielkości kostkę. Cebulę pokroić w piórka i podsmażyć na maśle. Dodać mięso. Pieczarki podzielić na dwie części- jedną pokroić na mniejsze kawałki, drugą na plasterki. Dodać mniejsze kawałki do mięsa. Podlać odrobiną wody i chwilę dusić. Niestety jak to mówią- starość nie radość i pamięć nie ta, więc niestety nie miałam ani śmietany ani jogurtu. Nie lubię używać mąki zagęszczania sosów, ale tym razem nie miałam innej możliwość. W miseczce wymieszałam mleko, trochę mąki i odrobinę ciepłej wody. Wmieszać w mięso i pieczarki.Kiedy sos lekko zgęstnieje dodać posiekany koperek. Pozostałe pieczarki obsmażyć na maśle. Przyprawić potrawkę. Podawać z kaszą ( bo smakuje najlepiej ;) i z usmażonymi pieczarkami.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 A to Nasz dzisiejszy obiad. Jednak klasyka, to klasyka ;)
Wszyscy jedli aż im się uszy trzęsły :)



Myślę, że tu nie ma co pisać- schabowy robię chyba jak każdy. Mąka, jajko z mlekiem i bułka tarta :)
Ziemniaczki tłuczone to też żadna filozofia. tak samo jak surówka.
Ja lubię robić nowe rzeczy w kuchni, ale przyznam się szczerze, że to co dobre i wypróbowane zawsze się sprawdza i po długim czasie ma się jeszcze na nie jeszcze większą ochotę ;)




-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

A teraz perełka na zakończenie: Nasze roladki, które co prawda wylądowały w zamrażarce, ale jednak robione były dzisiaj ;)
































 Jeszcze do niedawna Iga jak słyszała musztarda czy boczek to nie pałała zbytnio optymizmem.
Dzisiaj- z racji tego, że oba produkty dajemy do rolad, postanowiła je spróbować.
Zgadnijcie jaka była jej reakcja?

Zresztą...co tam zgadywać będziecie- widzieliście na zdjęciach, że boczek pchała do buzi a łyżeczki to nie mogła przestać oblizywać ;)









niedziela, 22 listopada 2015

FILET Z INDYKA Z FRYTKAMI Z BURACZKA

I SURÓWKA Z MARCHEWKI

ŁOSOŚ I ZIEMNIAKI PIECZONE W FOLII Z DIPEM JOGURTOWO-PAPRYKOWYM

Wiem, że dzisiaj niedziela, ale jak wszyscy wiedzą- przedwczoraj był piątek a wczoraj sobota...
I to, że nie było wpisu, nie znaczy, że nic się nie gotowało ;)
W domu coraz mniej produktów, więc i z obiadem szału nie było...Na szczęście w zamrażarce znalazłam jeszcze łososia i to właśnie on zagościł na Naszym stole w towarzystwie pieczonego ziemniaczka. 

Wieczorem natomiast mąż mnie zaskoczył i zrobił niewielkie zakupy a ja poprawiłam w sobotę co tygodniowym wyjściem nad rzekę na targ, więc na niedzielę obiad był bardziej obfitujący w mięso i warzywa... Tylko sobotę obeszliśmy bokiem, bo przyniosłam małe co nie co z targu ;)



SKŁADNIKI:
  • łosoś
  • ziemniaki
  • majonez
  • jogurt
  • serek paprykowy
  • pieprz
  • pieprz cytrynowy
  • sól
  • masło
  • czosnek granulowany
SOS:
  • jogurt naturalny
  • majonez
  • twarożek paprykowy
  • sól
  • pieprz
  • koperek

Łososia umyć, osuszyć i oprószyć solą i pieprzem cytrynowym.  Ułożyć na folii aluminiowej i położyć na niego mały kawałeczek masła. Zawinąć.  Ziemniaki porządnie wyszorować, przekroić na pół i delikatnie wydrążyć  trochę środka. W miejsce wydrążonego ziemniaka włożyć masełko i oprószyć czosnkiem, solą i pieprzem. Szczelnie zawinąć w folię. Włożyć do piekarnika nagrzanego do 190 st i piec ok 25 min na termoobiegu. Po 15 minut dołożyć łososia.

SOS: kubeczek jogurtu zmieszać z łyżka majonezu i łyżką twarożku. Doprawić do smaku pieprzem, solą i koperkiem.

Tak wiem- zdjęcie szału nie robi, bo ani kolorowo ani nic..., ale już mówiłam dlaczego :)


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sobota jak wspomniałam upłynęła pod znakiem doniesienia małego co nieco do domu :)
Powiem tylko, że były to duże smażone pierogi z ciasta jakby na pączki nadziane odpowiednio- mięskiem i twarogiem- pyszne.
Oczywiście za każdym razem kupujemy pyszny, świeży sok, który Iga wypija w zasadzie na raz. Całą butelkę. Tu na zdjęciu ma akurat jabłko z rokitnikiem.



------------------------------------------------------------------------------------------------

A niedziela to już inna bajka. Mąż kupił opakowanie marchewek, gdzie każda miała inny kolor: pomarańczowy, żółty i ciemno- fioletowy. W smaku nie odbiegały od siebie, ale zawsze to jakieś urozmaicenie ;)



SKŁADNIKI:
  • buraki
  • marchewki
  • filet z indyka
  • olej
  • sok jabłkowo-imbirowy
  • suszony rozmaryn
  • suszony tymianek
  • pieprz
  • sól
  • czosnek granulowany
  • odrobina maggi w płynie
  • sok z cytryny
  • cukier
Mięso pokroić na płatki. W miseczce wymieszać olej, sok i przyprawy. Marynować w nim mięso ok. 40 min. Usmażyć. Buraki obrać, pokroić jak na frytki. W miseczce wymieszać je z łyżeczką oleju, pieprzem, solą i tymiankiem. Piec w piekarniku na termoobiegu w 200 st przez 20 min.
Marchewki obrać, zetrzeć na tarce i  doprawić sokiem z cytryny i cukrem.


Frytki z buraków robiłam pierwszy raz- i powiem, że na pewno nie ostatni - były boskie.


SMACZNEGO!!!

czwartek, 19 listopada 2015



KREM CEBULOWO-SEROWY

I

SAŁATKA Z SOCZEWICY Z JAJKIEM BENEDYKTYŃSKIM


Ostatnio zauważyłam, że coś się powtarzam..., ale nie mnie to nie przeszkadza, więc mam nadzieję, że Wy mi również wybaczycie ;).
Otóż chodzi o to, że na świecie co dziennie marnuje się bardzo dużo jedzenia...Jedzenia, którego jest coraz mniej  i którego wiele ludzi po prostu nie ma. Mi zawsze rodzice i babcia powtarzali, że jedzenie powinno się szanować i jeść wszystko co się dostanie, bo są dzieci na świecie, które nie mają tyle szczęścia co my i za kawałek suchego chleba i kubek czystej wody oddałyby wszystko.

Jakoś tak wzięłam do siebie te słowa, że zawsze staram się wykorzystać wszystko co kupiłam i niczego nie wyrzucać. Jeżeli już mi się coś takiego zdarzy, to naprawdę rzadko i w minimalnych ilościach. Tego samego uczę Igusię i mówię jej to samo co kiedyś mi mama, tata i babcia. 
Zauważyłam, że Iga zaczyna to łapać i nawet jak jest coś co nie do końca ją zachwyca to zjada to, bo wie, że nie wypada wyrzucić.

W związku z tym, że już drugi tydzień siedzimy w domu to na zakupach ostatnio byliśmy właśnie wtedy...No nie...skłamałabym-raz był mąż, ale to tez tydzień temu, więc lodówka można powiedzieć dość porządnie przejrzała ;).
Oczywiście mogłabym iść, nakupić i mieć wszystkiego full..., ale po co? Zawsze jest coś z czego można wyczarować pyszny obiad :)

U Nas to dzisiaj była zupa krem z cebuli i sera i sałatka z soczewicy ;)





SKŁADNIKI:
  • 2 cebule
  • 1 marchewka
  • kawałek selera
  • kawałek pietruszki
  • kilka plasterków żółtego podwędzanego sera
  • 1 serek topiony
  • pieprz
  • sól
  • odrobina kminku
  • 1 ząbek czosnku
  • łyżeczka oleju 
  • cukier
Cebulę pokroić w piórka, marchewkę, seler i pietruszkę w małą kostkę.  W garnku rozgrzać olej, wrzucić warzywa i podsmażać do momentu aż warzywa lekko się przyrumienią. Posypać odrobiną cukru i jeszcze chwilę smażyć. Podlać wodą, dodać przyprawy i doprowadzić do wrzenia. Gotować kilka minut. Kiedy warzywa będą już miękkie, dodać ser żółty i topiony. Gotować na niewielkim ogniu do momentu rozpuszczenia się sera. Na koniec wszystko zmiksować i podać według uznania ;)


Powiem szczerze, że Iga jak usłyszała, że będzie zupa cebulowa to kategorycznie odmówiła jej jedzenia ;). Na szczęście wymyślono coś takiego jak blender, więc nawet najbardziej wnikliwe oko nie wie co dokładnie w zupie jest ;)

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



SKŁADNIKI:
  • szklanka soczewicy
  • 1,5 pomidora
  • 4 połówki suszonych pomidorów
  • kawałek żółtej papryki
  • kawałek czerwonej papryki
  • pieprz
  • jajka
Soczewicę ugotować według przepisu na opakowaniu. Świeże pomidory pokroić w dużą kostkę. Obie papryki pokroić w małą kosteczkę, suszone pomidory w paseczki. Kiedy soczewica będzie ugotowana, przelać zimną wodą i zostawić do wystudzenia na sicie. Przesypać do dużej miski, dodać wszystkie warzywa i wymieszać.

Ugotować jajka:
Do garnka z wodą dodać odrobinę soli i octu. Doprowadzi do wrzenia. Jajka rozbić do miseczki. W wodzie zrobić wir i wlać jajko. Gotować ok 1 min przy małym jajku ( jak te Nasze) i ok 1,5-2 min przy większym..

Przyznam szczerze, że jajka po benedyktyńsku robiłam po raz pierwszy...
I na pewno nie ostatni ;)


 









SMACZNEGO!!!

środa, 18 listopada 2015

SERNIK "MY PONY"

KOKOSKI

MAKARON A'LA ŁAZANKI

PIERWSZE SKALECZENIE

Wczoraj większość dnia spędziłyśmy na robieniu różnych zadań i oglądaniu książek, więc dzisiaj tak dla odmiany postanowiłyśmy spędzić w kuchni :)
Iga uparła się, że będziemy robić babeczki albo jak to woli muffinki. Ja miałam trochę inne plany, bo w lodówce czekał twaróg a tata miał obiecany sernik. Co prawda Idze nie za bardzo podobał się ten pomysł, bo przecież babeczki są lepsze, ale obiecałam, że zrobimy sernik kolorowy jak "My pony", wiec się zgodziła :).
Tym razem nie robiłam sernika z brzoskwiniami, tylko zwykły, więc zostały mi białka z których powstały kokoski- chyba najprostsze i najszybsze ciasteczka do kawki.

Co do obiadu to u Nas zawsze jest tyle pomysłów, że nie wiadomo na co się zdecydować. I dzisiaj nie było inaczej. Iga wymyślała a to naleśniki, a to pierogi a to mięso ( a jakże)...
W końcu stanęło na tym, że zrobię makaron a'la łazanki, bo prawdziwego łazankowego nie mam ;).
Iga wymyśliła sobie, że ona chce mieć z parówką i keczupem, więc jakby to powiedzieć"
"Nasz klient, Nasz Pan" ...a w zasadzie Pani ;)






SKŁADNIKI:

- CIASTO:
  • 150 g masła
  • 3 żółtka
  • 2 szklanki mąki
  • pół proszku do pieczenia
  • 2 łyżki cukru pudru
- MASA SEROWA:
  • 2 kostki twarogu
  • 1 jajko
  • 80  g masła
  • pół szklanki cukru
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej albo 1 budyń waniliowy 
  • barwniki
       Wszystkie składniki ciasta posiekać nożem i  szybko zagnieść ciasto. Zrobić dwa placki, każdy zawinąć w folię. Jeden włożyć do zamrażarki drugi do lodówki na ok 1 godzinę. Zrobić masę serową: jajko zmiksować z masłem i cukrem na puszystą pianę. Dodać twaróg, mąkę lub budyń i jeszcze chwilę razem miksować. Gotową masę rozdzielić na tyle części na ile chcemy mieć kolorowe ciasto ;). My wybrałyśmy 4 kolory, więc były 4 miseczki. Oczywiście na rynku jest mnóstwo różnych barwników spożywczych, ale ja proponuję trochę pieniążków wyłożyć i kupić chyba najlepsze jakie są, czyli firmy Wilton. Wystarczy dosłownie kilka kropelek i mamy piękne, intensywne kolory.
      Kiedy masa serowa będzie gotowa musimy wyciągnąć placek z lodówki i równomiernie rozprowadzić go na okrągłej formie wyłożonej papierem do pieczenia. Potem robić kleksy kolorowym twarogiem a na koniec całość wyrównać. Potem wyciągnąć placek z zamrażarki i zetrzeć go na tarce o dużych oczkach prosto na ciasto. Piec ok 45 min w 180 st.


























 --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

KOKOSKI


 
SKŁADNIKI: 
  • 3 białka
  • kokos
  • cukier kryształ
Nie piszę konkretnie ile czego dałam, bo jak już wspominałam kilka razy- wagi nie używam bądź w ogóle, bądź wszystko daję na "oko".  Tutaj było podobnie. Ja zaczęłam ubijać pianę a Iga mi zaczęła dosypywać cukier- najpierw cukier puder, później kryształ i po prostu próbowałam czy już jest ok.
Na koniec sypałam kokos- tez na oko ;). Czekałam po prostu aż masa będzie na tyle gęsta, żeby z niej zrobić kulki. Najlepiej będzie, jeżeli blachę wyłożymy papierem i na to ułożymy kulki ciasta.
Pieczemy ok 15 min w 170 st lub do suchego patyczka ;)

Tak, oczywiście wiem, że wiele z Was nie używa nazwy "kokoski", tylko kokosanki, ale u Nas zawsze mówiło się kokoski, więc ja też tak piszę :)

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


MAKARON A'LA ŁAZANKI




 

Makaron to taki wdzięczny produkt, że z czym byśmy go nie połączyły to zawsze wyjdzie pyszne danie. Ja przez długie lata o łazankach i takim połączeniu w ogóle nie miałam pojęcia.
Dopiero mój małżonek mnie uświadomił i powiedział co i jak.
I wiecie co? Zakochałam się w łazankach, bo jest w nich wszystko co uwielbiam!
Oczywiście każdy robi po swojemu i jak chce. Ja też za każdym razem inaczej je robię i dzisiaj np. robiłam je tak:

SKŁADNIKI:
  • kapusta kiszona
  • grzyby suszone ( ja akurat miałam już tylko prawdziwki)
  • boczek wędzony
  • słonina wędzona
  • 2 cebule
  • makaron
  • pieprz
  • sól
  • olej
Makaron ugotować al dente. Na patelni podsmażyć słoninkę, boczek i cebulę. Grzyby zalać wrzątkiem i odczekać ok 10 min. Po tym czasie je osączyć i pokroić na mniejsze kawałki. Dodać do boczku. Kapustę poszatkować i również dodać na patelnię. Doprawić i podlać odrobiną wody z kapusty. Odczekać aż płyn odparuje i połączyć z odcedzonym makaronem. Skropić olejem.



-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Iga wymyśliła sobie, że będzie miała makaron z parówką i keczupem, więc sobie zrobiła to co chciała. Niestety nastąpił ten czas, że i ona nie umknęła przed ostrzem noża i delikatnie się skaleczyła. Na szczęście zachował zimna krew, poinformowała mnie co i jak i poszła do łazienki,żeby opłukać ranę pod bieżącą, zimną wodą.
Po przyjściu pokazała, że wszystko jest ok i dokończyła kroić parówki.
To się nazywa TWARDA SZTUKA ;)











 SMACZNEGO !!!