niedziela, 1 maja 2016


 

VEGGIE NAPLAVKA

 

GRILLOWANA PIERŚ Z KURCZAKA Z WARZYWAMI


Weekend, który powoli obiega końca był dosyć specyficzny- przynajmniej tu w Czechach.
Był to bowiem ostatni dzień kwietnia i pierwszy dzień maja- co tutaj oznacza tzw. čarodějnice (30.4), czyli palenie czarownic. Jest to stary pogański zwyczaj przywitania wiosny. Noc z 30.4 na 1.5 uważana jest bowiem za magiczną. Ludzie zapalają ogromne ogniska i świętują przyjście wiosny. Na tę noc przypada również największy sabat czarownic, dlatego z biegiem lat zaczęto palić kukły symbolizujące czarownice- miało to zapewnić płodność i dobrobyt a popiół z takiego ogniska - urodę. 
Teraz jest to bardzo fajna tradycja, która w Czechach jest naprawdę praktykowana. W każdym mniejszym czy większym mieście jest mnóstwo atrakcji- i to nie tylko dla dzieci, ale także dla dorosłych.
Już w popołudniowych godzinach możecie na każdym kroku spotkać małe i wielkie czarownice spacerujące po mieście a po zmroku ogrzać się przy ogromnych ogniskach przy których najpierw pali się czarownice a później piecze kiełbaski.
My oczywiście też byliśmy na czarownicach- i to aż w dwóch miejscach, bo na każdym coś innego, ciekawego się działo. I choć może się wydawać, że wpis jest mało kulinarny to powiem Wam, że oprócz kiełbasek mogliśmy sami sobie zrobić bułeczkę, która potem została upieczona w kamiennym piecu- przeżycie dla dzieciaków- bezcenne. 
Oczywiście nie mogło się obyć bez magicznych eliksirów- w tym przypadku były to napary z 3 ziół: szałwii, mięty i melisy. Najpierw musieliśmy zgadnąć co to za zioła a potem mogliśmy to wypić. 





A tak wyglądała Nasza straszna czarownica sama :


 i ze swoimi "koleżankami" :



Tak pięknie było wczoraj. A dzisiaj? Dzisiaj jest 1 maj, czyli  lásky čas- czas zakochanych. Jest taki zwyczaj, że powinno się pocałować pod kwitnącym drzewem czereśni. I choć My dzisiaj czereśni nie znaleźliśmy to było tyle innych drzew, że na pewno całusy zadziałają ;)

W tym roku odbyła się również Veggie Naplavka, czyli festiwal wegańskich, wegetariańskich i RAW pokarmów. Znależć można było wszystko- od przepysznych egzotycznych owoców, przez soki, dżemy, chrupki, przekąski po wegeburgery, kotleciki, ciastka, babeczki- dosłownie wszystko!!.
Powiem szczerze, że tylu ludzi na Naplavce jeszcze nie widziałam. I nie wiem czy jest to spowodowane tym, ze większość z Nas jest mięsożerna, ciekawością czy chęcią zmiany trybu życia.
U Nas była to oczywiście ciekawość i miłość do dobrego jedzenia ;).

Zaczęłyśmy z Igusią od świeżego kokosa:


Potem złapałyśmy za wegeburgera ( świeże warzywa i kotlet sojowo- warzywny) oraz za kotlecika ziemniaczanego z warzywami ( kukurydza, groszek, cebula, por).



Potem odwiedziliśmy stoisko z orientalnym jedzeniem, gdzie wzięliśmy degustacyjne menu, więc szczerze  powiedziawszy nie do końca mogę opisać co na nim jest ;)

Wiem tylko, że cieciorka była z kokosem, ten placek to papadam ( jadłam już kilka razy, ale w innych wersjach- głównie z kminkiem),  owoce ananasa i mango, kostka ryżowa była na słodko, natomiast to czerwone z cebulą było mega ostre.



Najbardziej jednak podobało Nam się stoisko ze świeżymi owocami:






Iga wybrała pitaję, czyli tzw. smoczy owoc. Pochodzi głównie z Meksyku i Ameryki Środkowej. I jest owocem wielu gatunków kaktusa. Pitaja ze względu na swoją nisko kaloryczność oraz wiele cennych witamin oraz składników mineralnych jest polecana we wszelkiego rodzaju dietach. 
Natomiast nie dajcie się zwieść urodzie tego owocu oraz jego przepięknemu koloru. 
Kto myśli, że wrażenia smakowe będą takie same wzrokowe, ten się grubo pomyli.
Smak słodkawy ( ten różowy bardziej), ale to w zasadzie wszystko. Ze względu na pestki trochę przypomina kiwi, ale to wszystko. Podobno schłodzony smakuje dużo lepiej, ale niestety nie miałam okazji się o tym przekonać.


I mniej więcej tak Nam minął ten uroczy dzień na festiwalu. Na koniec jeszcze poszliśmy na lody, bo w tak piękny dzień nie ma nic lepszego :). I nie były to lody RAW czy wege ;)
Na zdjęciu Iga wcina już lody taty- makowe i mango, bo swój słony karmel już zdążyła wciągnąć.



 ---------------------------------------------------------------------------------------------------------

A na zakończenie tak pięknego weekendu zrobiłam lekką i szybką kolację. 
Grillowana pierś kurczaka z warzywami- również z grilla.

 
SKŁADNIKI:

MARYNATA:
  • olej
  • kurkuma
  • pieprz
  • sól
  • maggi
  • miód
  • tymianek
  • bazylia
  • rozmaryn
  • ostra papryka
Wszystkie składniki wymieszać i ułożyć w nich mięso. Schować do lodówki na ok 1 h. ( ale wiadomo- im dłużej tym lepiej.
Co do reszty chyba nie muszę mówić- ulubione warzywa wrzucamy na grill, do tego mięsko i gotowe.


SMACZNEGO!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz