piątek, 29 kwietnia 2016


 

SZPINAKOWA LASAGNE

 

SZPINAK- hasło, na którego dźwięk w dzieciństwie włosy stawały nam dęba i były prawdziwą zmorą. 
Najczęściej podawana jako wielki kleks zielonej ciapy w przedszkolnej stołówce, przeszła przez ostatnie lata prawdziwą metamorfozę. 
Odkryliśmy nie tylko świeży szpinak , który nadaje się idealnie do sałatek, makaronu czy tak modnego ostatnio smoothies, ale też ten mrożony, posiekany.
Ja osobiście uwielbiam i jeden i drugi- pierwszy jest idealny do sałatek, drugi do wszelkiego rodzaju zapiekanek.
Mało kto wie, że szpinak jest niesamowitym źródłem potasu, magnezu, żelaza, kwasu foliowego, beta-karotenu czy luteiny oraz witamin K, B oraz E. Ponadto jest niezwykle niskokaloryczny, więc osoby odchudzające się mogą się nim dosłownie objadać ;)

Ja objadać nie mam i nie miałam zamiaru, ale jakoś 2 opakowania szpinaku wylądowały w moim koszyku, więc postanowiłam je w jakiś fajny sposób spożytkować. 
Szybki przegląd szafek i... jest!!
Makaron na lasagne! Co miałam zrobić? Oczywiście- lasagne ze szpinakiem.
Przyznam, że do tej pory robiłam tylko swoją ukochaną z mięsem mielonym, ale ta podbiła serca całej rodziny.



SKŁADNIKI:
  • makaron na lasagne
  • 2 opakowania mrożonego szpinaku
  • 1 duża cebula
  • 4 ząbki czosnku
  • śmietanka 10%
  • 4 jajka
  • sól
  • pieprz
  • maggi w plynie
  • mleko
  • ser żółty ( miałam ementaler)
  • mąka
  • ser feta
  • gałka muszkatołowa
  • łyżka oleju 
  • masło
Cebulę i czosnek drobno posiekać, zeszklić na oleju. Dodać szpinak i dusić dopóki płyn nie odparuje. Doprawić solą, pieprzem i maggi. Dodać jajka i śmietankę. Wszystko wymieszać. W rondelku rozpuścić masło, zasypać mąką i zrobić delikatna zasmażkę. Zalać mlekiem i mieszać do momentu rozpuszczenia mąki. Ser zetrzeć na tarce i 3/4 wsypać do mleka ( reszta będzie do posypania). Mieszać do rozpuszczenia i uzyskania jednolitej konsystencji. Doprawić solą i gałka muszkatołową. W naczyniu żaroodpornym rozprowadzić niewielka część sosu ( tyle, żeby cieniutką warstwą pokryła dno), ułożyć płaty makaronu, na to szpinak, pokrojony w niewielką kosteczkę ser feta, znowu płaty makaronu, sos, szpinak, makaron , sos a na wierzch resztę tartego sera. Zapiekać ok 40 min. w 190 st ( do uzyskania brązowej skórki;)




A tak sobie z obiadkiem poradziła Igusia ;)
 


SMACZNEGO!!!

czwartek, 28 kwietnia 2016





TARTA CHŁOPSKA
TARTA Z GRUSZKĄ I GORGONZOLĄ
TARTA Z BROKUŁEM I ORZECHAMI

 

Chyba każdy kto tu zagląda, czy też mnie zna, wie jaką miłością pałam do wszelkiego rodzaju tart, zapiekanek czy pizz... Cóż więc mi pozostało jak tylko jakąś zrobić.
Weekend był dość leniwy, bo i pogoda okropna i ja od dłuższego czasu zmagam się z katarem, więc postanowiłam nie siedzieć cały dzień w kuchni tylko z wolna sobie robić tartę. Tym razem nie poszłam jednak na łatwiznę i zrobiłam na kruchym cieście ;)
Powiem Wam, że im bardziej myślałam nad dodatkami tym bardziej nie wiedziałam co wymyślić- okazało się bowiem, że od przybytku jednak głowa może rozboleć.
Wiadomo- każdy chce gotować i jeść zdrowo..., ale czasami po prostu nie idzie. 
Dlatego też opowiem, od moim zdaniem najlepszej jaka mi się udała, czyli od chłopskiej.



SKŁADNIKI:
                 1. Kruche ciasto:
  • 50 dag mąki
  • 30 dag masła ( lekko zmiękczony)
  • 2 łyżeczki soli
  • odrobina cukru
  • 2 jajka
  • 2 łyżki zimnego mleka
                 2. Farsz:
  • 4 duże cebule
  • wędzona słonina
  • chudy boczek
  • tymianek 
  • sól
  • cukier
  • jajka
1.1: z podanych składników wyrobić ciasto. Zawinąć w folię i włożyć na 1 godzinę do lodówki. Po tym czasie wysmarować tłuszczem formę i wyłożyć ciastem. Podpiec ok. 10 min w 200 st.

2.1: cebule pokroić w piórka. Słoninę na małą kosteczkę, a boczek w paseczki. Podsmażyć, oprószyć solą, cukrem i odrobiną tymianku. Odstawić na bok, przestudzić. Wyłożyć na podpieczony spód. Na górę wbić jajka i zapiekać jeszcze ok 15 min. w 180 st. Możemy krócej, jeżeli chcemy, żeby żółtko nie było ścięte.

Mówię Wam z ręką na sercu- podbiła moje serce!! Iga zrezygnowała nawet z mięska na rzecz tej tarty :)




-----------------------------------------------------------------------------------------------------


Tartę z gruszką i gorgonzolą robiłam już w zeszłym roku na swoje urodziny. Z tym, że wtedy robiłam ją na cieście francuskim i była to tylko gruszka i gorgonzola. Tym razem stwierdziłam, że mogłabym zmiksować ser z gruszką i byłaby podstawa tej tarty. Powiem szczerze- wyglądało niezbyt ciekawie, ale nadrabiało smakiem- oczywiście dla tych co lubią takie smaki ;)



SKŁADNIKI:
  • 4 dojrzałe gruszki
  • 1 opakowanie gorgonzoli 
  • orzechy włoskie
Gruszki i ser pokroić na małe kawałki a później zmiksować, bądź rozgnieść widelcem. Kruche ciasto rozwałkować, wyłożyć w formie, nakłuć widelcem i wstawić do piekarnika na ok. 15 min. Delikatnie wystudzić, masę serowo- gruszkową rozprowadzić na kruchym spodzie. Na wierzch ułożyć plasterki gruszki, kawałki sera i orzechów.. Zapiekać w piekarniku ok 20 min. w 180 st.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Ostatnia tarta wcale nie jest u mnie ostatnią . Zrobiona na szybko, z warzywek jakie miałam w domu. Jedynie co bym zmieniła to orzechy..Przy tak delikatnych warzywach wydawały mi się zbyt gorzkie. Dałabym następnym razem pekanowe albo brazylijskie.


SKŁADNIKI:
  • brokuł
  • orzechy włoskie
  • cebulka dymka
  • ser żółty ( miałam ementaler)
  • śmietanka 10%
  • jajka
  • sól
  • pieprz
Brokuła ugotować na półtwardo.  Podzielić na małe różyczki, ułożyć na podpieczonym spodzie. Dodać pokrojoną cebulkę i orzechy. W miseczce wymieszać śmietankę, jajka oraz ser. Doprawić solą i pieprzem. Wstawić do piekarnika na ok 20 min.



                                                                        
                                                                           SMACZNEGO !!


sobota, 23 kwietnia 2016

 

GRILLOWANY SER HALLOUMI Z WARZYWAMI

BANANOWE RACUCHY Z JABŁKAMI

SAŁATKA Z TRUSKAWKAMI

SAŁATKA Z PIECZONYM ŁOSOSIEM I AWOKADO

CIASTO RABARBAROWO - TRUSKAWKOWE

Zacznę może od tego co zrobiłam na obiad ostatnio, czyli wczoraj... Powiem, że powiało latem i wakacjami. Otóż zrobiłam cypryjski ser HALLOUMI. "Chodził" za mną już od prawie dwóch lat ( od kiedy zobaczyłam jak przygotowuje je pewna pani w czeskiej wersji "Ugotowanych"), ale jakoś nigdy nie mogłam się do tego zabrać.. W końcu postanowiłam, że już muszę !! No i kupiłam!
Ale zacznijmy może od tego co to jest ser HALLOUMI.
To cypryjski ser wytwarzany z mieszanki mleka owczego, koziego i krowiego z dodatkiem mięty ( dokładnie taki miałam). Jest biały, pół twardy i idealnie nadaje się do grillowania, ponieważ się nie roztapia!
Nasza rodzina zakochała się w nim od pierwszego ugryzienia ;)



Jak w wielu przypadkach tutaj nie ma nic trudnego. Ser rozkroimy, delikatnie posmarujemy olejem czy oliwą i grilujemy na złoty kolor. Do tego wybrałam bakłażana ( zwany też oberżyną), cukinię oraz paprykę.
Jeżeli chodzi o pierwsze dwa to umyłam, pokroiłam w plasterki , posoliłam i zostawiłam na ok. 30 min, żeby puściły goryczkę. Potem wysuszyłam papierowym ręcznikiem i wszystko zrobiłam na grillu.
Następnie nie pozostało już nic innego jak poukładać wszystko na talerzu, skroić oliwą i zjeść.
Iga stwierdziła, że od teraz to jej ulubiony ser, więc nie pozostaje mi nic innego jak kupić większy zapas ;)



 -----------------------------------------------------------------------------------------------------------

To było wczoraj.. Natomiast w czwartek po powrocie z pracy zauważyłam, że mam już dosyć mocno dojrzałe banany. Hmm.. miałam kefir i mleko i jogurt, więc możliwości sporo..., ale oprócz tego znalazłam jeszcze jabłuszka, które również już należało zjeść. Tak więc problem rozwiązał się sam- racuchy.
Przepis praktycznie identyczny do tego, który już się tu pojawił, ale dodałam dodatkowo banany.


SKŁADNIKI:
  • 2 dojrzałe banany
  • mały kefir ( 500 ml)
  • 1 łyżki rozpuszczonego masła
  •  2 jajka
  • 1,5 szklanki mąki
  • 1 łyżka cukru
  • cukier puder
  • olej
  • 2 kwaśne jabłka
 Cukier miksujemy z jajkami i bananami, dodajemy mąkę, kefir i masło. Na koniec do gotowego ciasta dodajemy pokrojone na małe kawałki jabłka. Wymieszać i smażyć na oleju. Na koniec posypujemy cukrem pudrem i ozdabiamy ulubionymi owocami. U nas to oczywiście truskawki, które możemy dodawać do wszystkiego i w każdych ilościach.
Dlatego też kiedy szykowałam sobie sałatkę do pracy bez wahania dodałam sporą garść tych owoców.



SKŁADNIKI:
  • sałata lodowa
  • rukola
  • pomidorki cherry
  • ogórek 
  • oliwki czarne
  • oliwki zielone
  • ser bałkański
  • truskawki
  • pomidory suszone
  • oliwa z oliwek
  • ocet balsamiczny
  • parmezan
Sałatę kroimy na cienkie paseczki. Ogórka, suszone pomidory, ser i truskawki w niewielką kosteczkę. Oliwki w plasterki a pomidorki na połówki. Skrapiamy oliwą i octem i na wierz ścieramy odrobinę parmezanu. Sałatka wygląda jak wygląda,  ponieważ jednak kilka godzin musiała poczekać w pudełeczku.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Będąc przy temacie sałatek...
Zrobiona na szybko, przez przypadek ( czy tylko mi się wydaje, że ostatnio jakoś sporo tych przypadków ;) i dosłownie z tego co zostało. Łosoś mi został po sushi, którego nawet już tu nie wrzucam, bo robimy tak często ;), awokado- to samo... reszta to już tylko to co się lubi. Ja tylko żałowałam, że nie mam cebuli czerwonej ( ani żadnej szczerze powiedziawszy), bo pasowałaby mi idealnie.


SKŁADNIKI:
  • pieczony łosoś
  • dojrzałe awokado
  • pomidorki
  • ogórek
  • szczypiorek
  • sól
  • pieprz
Wszystko pokroić i wymieszać. Niby nic, ale gwarantuje, że jak spróbujecie to będziecie ją chcieli jeść codziennie. Jak wspominałam- idealna byłaby jeszcze czerwona cebula i jajeczko.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie wiem czy zauważyliście, ale na targach wiosna już pełną gębą. Coraz więcej zieleninki, zioła, nowalijki, truskawki i rabarbar! Do dzisiaj pamiętam jak za dziecka biegaliśmy po rosnący pod płotem i z zamiłowaniem ściągaliśmy skórki i żuliśmy go bez opamiętania. 
Dlatego nie mogłam się oprzeć i go nie kupić :)
Musicie wybaczyć, że zdjęcie jest jeszcze w stanie surowym, ale ciasto jeszcze jest w piecu.


SKŁADNIKI:
  • kostka masła
  • 1 szklanka cukru
  • 2 łyżki mąki
  • 0,5 proszku do pieczenia
  • 1 cukier waniliowy
  • 3 jajka
  • jogurt naturalny
  • truskawki
  • rabarbar
  • ew. trochę mleka
Cukier i cukier waniliowy zmiksować z masłem, dodać jajka. Ubijać do uzyskania puszystej masy.  Dodać przesianą mąkę oraz jogurt. Wszystko jeszcze raz zmiksować. Rabarbar obrać ze skórki, pokroić. Część wmieszać do ciasta, resztę ułożyć na wierzchu wraz z pokrojonymi truskawkami. Piec ok. 50 min w 180 st.
Kiedy wystygnie posypać cukrem pudrem.
Oczywiście z racji tego, że Iga ma wolne to oczywiście towarzyszyła mi dzisiaj w kuchni :)










A tutaj tylko mała wieczorna zachcianka :

Oraz dzisiejszy obiadek ;)

poniedziałek, 18 kwietnia 2016



SAŁATKA Z PIECZARKAMI I POMARAŃCZAMI

FILET Z MINTAJA Z PIECZARKAMI

RYBA PO GRECKU

SAŁATKA Z WĘDZONEGO KURCZAKA

FOOD FESTIVAL VOL.1



Jak zwykle cały tydzień obiecywałam sobie, że muszę zrobić wpis, muszę zrobić wpis.. I co? 
Jak zwykle- proza życia i brak czasu... Ale za to teraz mogę Wam w jednym kawałku napisać i pokazać przede wszystkim jakie cudowne akcje się u Nas odbywają. 
W tym tygodniu poszliśmy na pierwszy jedzeniowy festiwal i chociaż pogoda nie dopisała i musieliśmy uciekać nie spróbowawszy wszystkich smakołyków to uważam wypad za bardzo udany ;)
Zanim jednak dojdę do tych wszystkich cudowności powiem Wam w skrócie jak to u Nas wyglądało w ciągu minionego tygodnia.

Jak pewnie zauważyliście- ostatnio coraz częściej pojawiają się u mnie sałatki.
Zawsze byłam ich fanką a ostatnio mogłabym jeść tylko zieleninkę :)
Pomysł akurat na tą sałatkę przyszedł spontanicznie.. W lodówce leżały obok siebie pieczarki i pomarańcze, wiec jakoś odruchowo sięgnęłam po obydwa produkty..i  powiem, że wyszło niesamowicie.


SKŁADNIKI:
  • pieczarki
  • pomarańcza
  • czarne oliwki
  • ser bałkański
  • suszone pomidory
  • ogórek świeży
  • roszponka
  • sól
  • pieprz
  • oliwa z oliwek
Jak w większości moich sałatek- nic specjalnego tu nie trzeba, wszystko kroimy i ze sobą mieszamy po czym skrapiamy oliwą.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Od dłuższego czasu mam wrażenie, ze jemy za mało ryb...Postanowiłam więc, że trzeba jakąś kupić. Wybór padł a mintaja, a ja poszłam po całość, bo kupiłam ponad kg ;)..
Wyciągnęłam najpierw 4 kawałki i chciałam je zrobić w folii ( oszczędność czasu )... bardzo się jednak zdziwiłam, ponieważ folii w szafce brak..
Smażyć nie chciałam..Ugotować też jakoś nie..W końcu stwierdziłam, że jak mam kilka składników, które czekają na dożycie swojej żywotności to równie dobrze mogą wylądować w rybie ;)



 SKŁADNIKI:
  • filet z ryby
  • jogurt naturalny
  • mleko
  • kopererk
  • natka pietruszki
  • szczypiorek
  • pieczarki
  • por
  • cytryna
  • pieprz
  • sól
  • olej
 Filety ułożyć w żaroodpornej formie wysmarowanej olejem. obłożyć pieczarkami i pokrojonym w cienkie paseczki porem. oprószyć solą i pieprzem.

Polać wszystko jogurtem wymieszanym z mlekiem, natka, szczypiorkiem i koperkiem.  Ułożyć plasterki ( w moim przypadku pół plasterki), włożyć do piekarnika i zapiekać ok 30 min. w 180 st.


Jako dodatek jak widać wybrałam grillowanego bakłażana i cukinię oraz ryż.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak wspomniałam- ryby kupiłam dużo..trochę za dużo jak na jeden raz, więc postanowiłam zrobić rybkę na jeszcze inny sposób- po grecku.
Oczywiście jak to ja- zawsze czegoś mi brakuje i potem muszę kombinować. Ty, razem nie miałam koncentratu, więc zastąpiłam go pomidorami w puszcze.
Od razu mówię- zdjęcie jest jakie jest, bo za szybko zniknęło, żebym mogła zrobić inne zdjęcie ;)


SKŁADNIKI:
  • 1 kg marchewki
  • pietruszka
  • seler
  • cebula
  • puszka pomidorów
  • filety z ryby
  • sól
  • pieprz
  • cukier
  • ocet
  • olej.
Marchewkę, seler i pietruszkę zetrzeć na tarce o grubych oczkach. Cebulę pokroić w piórka.
Wszystko podsmażyć na łyżce oleju. Podlać odrobiną wody. Dusić pod przykryciem. Rybę umyć, osuszyć, oprószyć solą i pieprzem. Podsmażyć.  Warzywa doprawić do smaku solą i pieprzem. Dodać pomidory. i jeszcze chwilę dusić. Kiedy będą już miękkie ( ale nie za miękkie), doprawiamy octem i cukrem. Część wykładamy na dno żaroodpornej formy, układamy rybę i przykrywamy pozostałymi warzywami.

*Ja jeszcze wkładam na ok 15 min do piekarnika .
* Zawsze robiłam ( i pewnie większość osób tak robi) tak, że piekłam rybę w panierce. Tym razem sobie odpuściłam i nie żałuje. Polecam każdemu spróbować, kto jeszcze nie spróbował.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Zdrowa sałatka już była, teraz czas na coś bardziej kalorycznego i mniej zdrowego.
Sałatka z wędzonego kurczaka, bo o niej mowa, podbiła moje serce kilkanaście lat temu na kolacji u znajomych. Nie robię jej zbyt często, ale jak już zrobię to miska znika w ciągu jednego wieczoru.


SKŁADNIKI:
  • ryż
  • kurczak wędzony
  • kukurydza
  • por
  • majonez
  • sól
  • pieprz
Ryż ugotować. Kurczaka pokroić w kosteczkę. Por pokroić w cienkie paseczki. Kukurydzę osączyć . Wszystkie składniki wymieszać, dodać majonez, doprawić solą i pieprzem.
 *mnie ta sałatka najbardziej smakuje, kiedy ryz jest jeszcze ciepły.
* ostrożnie z porem- w zbyt dużej ilości zabija smak delikatnego kurczaka.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

W tygodniu wybrałam się z przyjaciółmi na obiad. Karta dań- nie za duża, w większej mierze składające się głównie z kuchni czeskiej. Po wnikliwym przestudiowaniu zamówiłam wołowe policzki na piwie z ziemniaczano- grochowym puree, podsmażoną cebulką i boczkiem.
Policzki jadałam już wcześniej- na czerwonym winie i z innymi dodatkami. 
Ta wersja powiem szczerze smakowała mi chyba jeszcze bardziej i każdemu kto będzie miał okazję spróbować polecam.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

A teraz coś co tygryski takie jak My lubią najbardziej !!!
Festiwal pysznego jedzenia- pierwszy w tym sezonie!
Zapowiada się ciekawie.

Przywitał nas :), więc już zapowiadało się nieźle.





Zaczęliśmy delikatnie- od kuchni gruzińskiej :)

- dolma-gołąbki w liściach winogronowych
- chaczapuri - gruziński zapiekany placek z nadzieniem serowym.
-charczo- ( gęsta zupa z wołowiną, trochę przypominająca gulasz)


 Nam jak widać najbardziej przypadło do gustu chaczapuri


Jako drugi pojawił się hamburger z BIO wołowiną tzw. trhaną, czyli można powiedzieć z rwaną. Bardzo smaczny!! Do tego świeża sałata, pomidor, cebula i podsmażona cebulka.


Nie mogło oczywiście zabraknąć sajgonek ani krewetek w tempurze.
To oczywiście znaliśmy, ale Iga lubi, więc wzięliśmy.
Zaskoczeniem natomiast była kulka obtoczona w sezamie- smażone ciasto a w środku słodkie.. pyszne, nie mogłabym do niczego porównać.


Oczywiście nie obyłoby się bez słodyczy. Na stoisku rodem z Indii kupiłam coś co w zasadzie zachwyciło mnie swoim kolorem- pięknym różowym. Pani, która nie mówiła zbyt dobrze po czesku ani angielsku, była tłumaczem pani, która w ogóle nie mówiła w podobnym do naszego języka.
Zrozumiałam, że jest to coś ryżowego, polane mlekiem kokosowym.
Zresztą okazało się, że większość smakołyków z tego stoiska było z kokosem ;)


"Krokiety", które widzicie po środku na zdjęciu były z warzywnym farszem- ziemniaki, marchew, groszek- coś jak nasza ziemniaczana sałatka.
 

A wracając do słodyczy- Iga nie mogła się oprzeć, żeby nie dorwać się do babeczki :)



Najlepsze i najciekawsze zostawiłam na koniec:
Hot dog z krewetkami w czarnej bułce ( czarna, ponieważ są barwione sepią- czarnobrązowym barwnikiem otrzymywanym z woreczka czernidłowego mątwy).



Po drodze mijaliśmy stoisko w ostrygami. Mimo namowy męża, nie potrafiłam opanować wstrętu do tego czegoś.. Może kiedyś się skuszę, ale teraz to najwyraźniej za długi czas oczekiwania.


Oprócz tego różne inne ciekawe rzeczy na które już nie mieliśmy miejsca w brzuszkach :)






I tak to w wielkim skrócie wyglądało. Niestety pogoda a w zasadzie niepogoda szybko nas odstraszyła.

Na zakończenie tylko dodam, że od niedawna jesteśmy również fanami kuchni meksykańskiej. Wystarczyło, żebym raz weszła do Burrito Loco i odjechałam!!. Buritto to jest dokładnie to czego potrzebuje.
Moje dziecko oczywiście zażyczyło sobie quesadille ( bo niby naleśnik)..i tak samo jak ja zapałała miłością.