niedziela, 6 marca 2016




NIEDZIELA, CZYLI PAMIĘTAJ ABYŚ DZIEŃ ŚWIĘTY ŚWIĘCIŁ


Chyba każdy z Nas kiedyś to słyszał bądź przeczytał.
Ja jakoś tak mam, że zawsze niedziela była dla rodziny. Kościółek, śniadanko na które zawsze były grzane kiełbaski bądź jajeczko z majonezem, jakiś filmik obiadek, spacer, kawa, ciacho i w zasadzie po niedzieli.
Odkąd mieszkam bez rodziców, założyłam swoją rodzinę i mam dziecko patrzę i celebruję ten dzień trochę a może znacznie inaczej. 
Pomijając kwestię wiary również do spędzania czasu podchodzę trochę inaczej.
W końcu po całym tygodniu chodzenia do pracy i przedszkola co może być lepszego niż leniuchowanie w łóżku trochę dłużej niż zwykle ( czytaj max. 7.30). Czy np. głośne słuchanie muzyki i tańce na golasa ( to u Igi oczywiście ;).. Śniadanie wtedy jemy dużo później niż zwykle ( o ile w ogóle jemy ;) i choć nadal mam sentyment do kiełbasek i jajeczek to teraz robię to w trochę inny sposób.
Dziś na przykład wyglądało to tak:


SKŁADNIKI:
  • ciemny chleb tostowy
  • przecier pomidorowy
  • pomidor
  • czerwona papryka
  • ser bałkański
  • czarne oliwki
  • parmezan
  • jajko
  • kiełki rzodkiewki
  • sól
  • pieprz
  • zioła ( bazylia, tymianek)
Pewnie lepszy byłby chlebek podpieczony, ale ja zrobiłam na świeżym, miękkim, żeby Idze było łatwiej. Posmarowałam swoją przecierem, Iga chciała z majonezem ;) a na to wszystko co wymieniłam powyżej pokrojone w małą kosteczkę. Na to starłam trochę parmezanu i położyłam usmażone na maśle jajeczko :)

Powiem tylko tyle- było smaczne a rozlewające się po kanapce żółtko tylko dopełniało smak. No i zrobiłam czystkę w lodówce robiąc miejsce na nowe rzeczy ;)

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Po śniadaniu spakowaliśmy torbę w małe smaki- przysmaki, żeby nie trzeba było na szybko niczego szukać jak złapie Nas mały głód ( głównie chodzi też o Naszego małego głoda ;) i wyruszyłyśmy w miasto, a raczej na wystawę kwiatów do Królewskiego Ogrodu.
Jak zwykle było cudnie, bo każde Nasze rodzinne wyjście ( w pełnym lub pomniejszonym składzie) uczy nie tylko moje dziecko, ale chyba przede wszystkim mnie czegoś nowego :).
Przede wszystkim tego, że czas to w tej chwili najcenniejsze co mamy. A jeżeli jeszcze ten czas możemy spędzić z tymi których kochamy to staje się on w zasadzie bezcenny.
Przestałam się śpieszyć, przestałam z zegarkiem w ręku patrzeć, że czas na obiad, na wyjście..W zasadzie to codziennie się tego uczę.
Po spacerku wróciłyśmy do domu i nie mając w ogóle zaplanowanego obiadu wzięłam i zrobiłam makaron-
najszybsze i zawsze pewne danie :)


SKŁADNIKI:
  • makaron
  • czarne oliwki
  • czosnek
  • cebula
  • czerwona papryka
  •  parmezan
  • sól
  • pieprz
  • truskawki
  • natka pietruszki
 Makaron ugotować al dente. Na oliwie podsmażyć drobno pokrojoną cebulę i czosnek. Dodać pokrojoną w małą kosteczkę czerwoną paprykę i oliwki. Chwilę razem smażyć i połączyć z odcedzonym makaronem. Przełożyć na talerz, posypać startym parmezanem oprószyć pieprzem i dodać pokrojone w kostkę truskawki. Wiem, wiem... wielu z Was może takie zestawienie się nie spodobać albo wręcz wydawać dziwne. Ja je połączyłam, ponieważ miałam pod ręką a z własnego doświadczenia wiem, że np. z czarnymi oliwkami smakują świetnie. Mi i Idze smakowało bardzo, może i Wam będzie.


Wszyscy mówią, że śniadanie jest najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia.
Oczywiście zgadzam się z tym w 100%. Jednakże to dopiero kolacja sprawia, że czas zwalnia, że mamy dla siebie więcej czasu niż rano czy w południe. Staram się, żeby u Nas tak było zawsze.
Dzisiaj każdy z Naszej trójki miał zadanie. Zaczęliśmy od Igi- miała wymyślić co chce zjeść. Wymyśliła sushi- a jakże. W tym wypadku mąż musiał jechać "upolować" rybę a ja miałam za zadanie zrobić całą resztę 



Przepisu nie daję, bo był niedawno. Dzisiaj jedynie zamieniłam łososia na tuńczyka i dodałam zieloną sałatę i kiełki ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz